Dzieci - odłamane kawałeczki naszych serc.

Kocham takie dni jak ten - ciemnawo, nie gorąco. Jak prawdziwa Matula, nie patrząc na to jak elegancką kobietą byłam kiedyś, idę w szortach z dziurami i bluzce z lumpa, kiepski mam makijaż i włosy wczorajsze. Idę na targ. Jedną ręką pcham wózek, drugą trzymam małą rączkę niespełna trzyletniej dziewczynki. 

Mijam urocze kamiennice poznańskiego Łazarza, jestem zakochana... Myślę sobie, że pewnie nie jeden powiedziałby, że to slumsy, że czasy dawnej świetności minęły i dziś pewnie tu trochę brudno i tynk zdarł się tu i tam. Dla mnie jest wyjątkowo i magicznie. Pogoda sprzyja, jest ciemnawo i nie gorąco. Nie mam aparatu, ale jakbym bliżej przyjrzała się sytuacji, pewnie nie mam też mokrych chusteczek, biletu i masy innych 'niezbędników'.

Idę na targ. Idę, bo Rynek to takie miejsce które tętni życiem. Bo wiem, że Ci ludzie wstali o 4 rano żeby z okolicy przywieźć owoce i warzywa. Tak z okolicy, nie z Grecji i Hiszpanii i Ekwadoru. A teraz stoją tam, piszą na tekturze cenę robiąc warkot i szum sprzedają te lokalne dobrodziejstwa. Kupuję ogórki, wstawię w słoiki, kupuję polne pomidory, zrobię dziś krem, kupuję borówki i jagody - dodam do ciasta drożdżowego resztę zjemy oblizując palce... To nic, że znów kupiłam tyle, że nie dam rady wsiąść już do tramwaju z maluchami, wózkiem i torbami... To nic.


Mamo, Mamo jeszcze do parku! - słyszę.

Dobrze, kochanie pójdziemy.

Mamo, kaczuszki przecież czekają.


Kupuję bułkę dla kaczek, może i dziecko zje. Kupuję w lumpie obok piękną koszulową bluzkę znanej marki. Stać mnie na nową, może nawet na pięć ale ta jedna właśnie tu jest wyjątkowa, wierzę, że czekała tu na mnie. 

Powoli zmierzam do Parku Wilsona, wciąż nie dowierzając jak piękny jest Poznań. Karmię kaczki z dziećmi, śmiejemy się do łez, biegamy w trawie, zbieramy liście, dojadamy suchą bułkę. Patrzę do góry i widzę piękną soczystą zieleń drzew, liście delikatnie powiewające na wietrze. Przypomniało mi się, że jako dziecko nigdy nie umiałam powiedzieć jaki lubię kolor. Musiałam zaczekać do dzisiejszego dnia aby przekonać się, że ta zieleń jest dla mnie najpiękniejsza. Zieleń drzew latem przy ciemnawym niebie. Tak to ten! Miałabym ochotę krzyknąć w stronę moich rodziców ale ich już dawno przy mnie nie ma....


Potem idziemy do domu, trochę za długo i trochę nam ciężko... ale słyszę:

Mamo, tak mocno Cię kocham! Jestem szczęśliwa! 'Zatęknię' za Tatą ale uśmiecham się z Tobą.


I tak sobie myślę, że i ja Ciebie kocham moja mała Córeczko, że gdyby nie Ty i Twój mały Braciszek nigdy nie poznałabym smaku i piękna prawdziwej codzienności, nigdy nie zaznałabym takiego ciepła w sercu które odczuwam kiedy mówisz mi 'kocham'.

Być może nigdy nie wyszłabym na ulicę bez makijażu, bez marynarki - gdybyś mi nie pokazała, że nie to jest w życiu najważniejsze. Tak właśnie Ty - moja mała Córeczko. Być może pracowałabym tylko na coraz droższe ubrania i lepsze wakacje. Być może całymi latami nie wpadłabym na to ile radości może dać spacer w parku, być może nigdy nie odkryłabym jaki jest mój ulubiony kolor.. bo siedziałabym godzinami w biurze goniąc za 'nie wiem do końca czym'...

Kocham takie dni jak ten, kiedy mogę po prostu połazić, powłóczyć się kupić coś za parę groszy i patrzeć. Patrzeć jak odłamane kawałeczki mojego serca rosną i powoli nieśpiesznie na własną rękę zdobywają, z moją małą pomocą, swój Świat.


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zajrzyjcie do nas jutro po przepis na zupę z polnych pomidorów.

Komentarze

  1. Ryczę przez ten post.... ale w dobrym słowa znaczeniu!!! tak dużo jest ważnych rzeczy, których się w codziennym życiu nie zauważa! a warto!

    Sylwia Rogińska

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj po przerwie jak zwykle zadziwiasz

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny raz czytam ten post i czuję się, jakbym tam z Tobą była :).
    Pięknie to opisałaś :*.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty