Wy moi a ja Wasza...

Ostatnie tygodnie w moim życiu były jak rollercoaster w Santa Monica. Okupione szybkimi zmianami tępa bezlitosnego pędu w pogoni za lepszym jutrem. Przeprowadziliśmy się z ukochanego Wrocławia do Poznania. Ten kto ma dzieci wie, że to gruba impreza.Przemieścić z punktu A do B całą rodzinę ze wszystkimi ukochanymi rzeczami. Bilans tej decyzji i naszego ostatniego miesiąca jest taki: 




1500 kilometrów zrobionych pociągiem w tydzień. Jak nigdy, boleśnie na czterech literach, odczułam swoje oblane prawo jazdy.

Dorobek życia spakowany w 48 godzin. Zgranie agencji nieruchomości nam to zgotowało, miło byłoby gdyby zwroty podatków funkcjonowały w tak zawrotnym tempie.

Ana, Ada, Uma i Mary czytajcie Mój mały Synek stanął na własnych nogach i podwoił liczbę zębów. Ciągle się śmiejemy, że rośnie nam mały LoveLas obwołujący tymi sylabami wszystkie napotkane kobiety. Wdzięczy się i uśmiecha na widok Pań, natomiast Panowie wywołują kosmiczny lęk i płacz i nawet ukochany Dziadzio ubolewał z tego powodu ku radości Babci mającej Wnuczka tylko dla siebie.

Przechodzone zapalenie płuc, które nie zatrzymało mojego pędu i teraz usidliło mnie już na dobre w łóżkowych szponach ale cóż, każdy kredyt wobec własnego zdrowia trzeba w końcu uczciwie zapłacić.

Pozostawiony blog bez słowa wytłumaczenia ale kto raz żegnał przyjaciół i wspaniałych Sąsiadów z miasta w którym żył,  być może zrozumie, wybaczy i to. 

Dotyk smutnej prawdy, ile człowiek jest w stanie zmagazynować gratów w domu. Bilans to 10 wyrzuconych worków, których nikt nie miał czasu oddać potrzebującym, kilka prezentów chcianych lub mniej... Mam nadzieję, że mój Sąsiad singiel z pierwszego piętra zrobi jakiś użytek z dziecięcego łóżeczka zanim zdążymy je odebrać :)

Z 30 dni w całości przespane 2 noce. Ludzie mówią, że i to mija... Na razie czas i Syn uczą nas pokory i dyktują swoje warunki żądzą i robią z nami co chcą jedynym plusem tej nocnej farsy jest to, że między jednym wyśpiewanym Ave Maria a drugim można przemyśleć chyba całe swoje życie...Zmodyfikować milion razy przepis na drożdżowe i wypróbować po południu kiedy po 5 kawie otworzyło się bardziej lewe oko. Tak, tak może i to mija póki co ludzie, dajcie jakieś sposoby na przedłużenie fazy REM bo nie wydolę na Ave Maria i Wszyscy Święci!

A w Nowym Miejscu?

W Nowym Miejscu pomimo, że mieszkamy w centrum w pobliżu czyli tam gdzie Matka może dojść na nogach z wózkiem, drugim dzieckiem trzymającym się tego wózka i psem... mamy jeden sklep!
W tym sklepie daliśmy się poznać jako rodzina wyżerająca namiętnie truskawki i szparagi codziennie do cna i nieszkodliwi wypijacze Cabernet Sauvignona, które musiało dojechać na specjalne życzenie bo po prostu nie mogliśmy noo... nie mogliśmy bez niego żyć!

Na koniec, padnięci w łożu pamiętającym Chrobrego, takie nie inne toczyliśmy rozmowy:




Jestem taki zmęczony pomasujesz mnie? Dam Ci 5 złotych.

Nie ma opcji...

No dobra, kupię Ci bluzkę.

A czy Ty myślisz, że ja mam tak niskie morale, żeby masować Cię za bluzkę? A gdzie wsparcie małżeńskie, przyjaźń, ludzka litość nad umęczonym?

Dobrze, to pomasuj mnie z tej litości...

Ale bluzeczkę mógłbyś kupić mi.... z dobrego serca.... :) :) :)



Tym optymistycznym akcentem powracam do Was, bo Wy moi a ja Wasza. Mam całkiem niezły przepis na drożdżowe :)
Do zobaczenia!





Komentarze

  1. Nareszcie jesteś :), czekam na Twoje inspiracje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia mama Jasia3 czerwca 2014 21:51

    Rozmowa łóżkowa genialna :) fajnie, że wracasz do żywych. Czekam na coś smacznego w następnym poście ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty